Forum eHusów Strona Główna


Poezja którą lubię
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum eHusów Strona Główna -> Gry słowne / Poezja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 6:46, 06 Cze 2009    Temat postu: Poezja którą lubię

"Piosenkę pastuszą" znał i niekiedy nucił sobie mój ojciec. Podobała mi się już wówczas, ale wtedy nie zanotowałem jej słów. A kiedy brakło już ojca, ślad po niej się urwał. Pamiętałem z niej zaledwie początek a to zbyt mało. Poszukiwanie w internecie na nic się zdało. Aż pewnego razu odwiedził mnie pewien starszy człowiek. Ciekawa osobowość i szerokie zainteresowania. Przyszedł z jakąś sprawą do warsztatu. W tej chwili nie przypominam sobie jak potoczyła się nasza rozmowa, ale to właśnie wtedy zanucił mi tę znaną i lubianą piosenkę mojego ojca. Ucieszyłem się i poprosiłem o zapisanie jej słów. Za kilka dni odwiedził mnie ponownie i wręczył tekst piosenki pastuszej. I w ten zupełnie przypadkowy sposób znalazła się tutaj.

Sądząc po treści piosenki, zapewne pochodzi ona z odległych lat. Być może z przed pierwszej lub drugiej wojny światowej a na pewno z czasów pańszczyźnianych. To w tamtym okresie biedni zagrodnicy posyłali swoje dzieci na służbę do dziedziców lub bogatych gospodarzy. Piosenka jest wprawdzie napisana w sympatycznym miłym nastroju, ale taka służba nie była bynajmniej czymś miłym. Wspomina o tym w swoich wspomnieniach Walenty Perec. Z lat najmłodszych przypominam sobie sytuację kiedy bogaty gospodarz z Markowej szukał służącej i pytał mojego ojca czy nie zechciał by oddać do niego na służbę, córki (mojej siostry Emilii) Rodzice nie zgodzili się na to, mimo że w domu nie było bogato, ale było dużo serca i wzajemnej miłości. To było cenniejsze jak kromka chleba z masłem u bogatego gospodarza

PIOSENKA PASTUSZKA

Hejże dana, hejże dana
Śpiewam wesół już od rana

Krzyżyk znaczę na mym czole
I z bydełkiem ruszam w pole

Gospodyni chleba dała
Obiad wysłać obiecała

A gdy minie miesiąc drugi
Da talara za usługi

O moj Boże talar biały
Toć mi to skarb, to kram cały

Kupić można na jarmarku
Przynieść wszystkim coś w podarku

A więc mamci chustkę krasną
Basi śliczną wstążkę jasną

Kaźmierkowi pas z kółkami
I buciki z podkówkami

Ale najpierw wiem co zrobię
Piękny obraz kupię sobie

Matkę Boską w gwiazd koronie
I z dzieciątkiem na jej łonie

I wybiorę drzewo w lesie
Co najmilszy zapach niesie

I nożykiem korę zgładzę
Jak w ołtarzyk obraz wsadzę

Sprawię jej to że pastusza
Czysta zawsze będzie dusza

A ja rankiem i wieczorkiem
Przyjdę uczcić Ją paciorkiem

Żeby jej wesoło miło
Jak w kościółku jakim było.

~~~~~~~###~~~~~~

Błysło świtem zaranie
Półmrok spada powoli
Z wiarą idę o Panie
Ziarno rozsiać na roli

Trud mnie dzienny nie zmorze
Czy ciężkiej pracy znój
Tylko Ty mi o Boże
Siew pobłogosław mój

Wszak ty żywisz ptaszęta
Co nie orzą, nie sieją
Twoja Panie moc święta
I mnie krzepi nadzieją.

~~~~# # #~~~~

Ten wiersz o trudzie pracy rolnika także znał i lubił mój ojciec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Nie 17:59, 03 Maj 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:20, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Adam Asnyk

Najpiękniejsze piosnki

Najpiękniejszych moich piosnek
Nauczyła mnie dzieweczka,
Mistrzem bowiem były dla mnie
Harmonijne jej usteczka.
Te usteczka brzmiały zawsze
Jakąś piosnką świeżą, nową,
Każdy uśmiech był melodią,
Śpiewem było każde słowo.
Wszystko o czym serce śniło,
Wszystko, o czym nawet nie śni,
Odbijało się w jej oczach
I płynęło w słodkiej pieśni.
Więc mnie zawsze przy jej boku,
Wpatrzonego w jej oblicze,
Kołysały śpiewne mary,
Czarodziejskich brzmień słodycze.
Czegom uchem nie dosłyszał,
Czegom wzrokiem nie doczytał,
Tom z usteczek koralowych
Sam ustami swymi chwytał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:11, 09 Gru 2009    Temat postu: WIESŁAW

Sielanka krakowska

(Kazimierz Brodziński)

Z żoną Stanisław wychodzi z komory,
Wnosi do izby dwa pieniężne wory,
Czterysta złotych ułożył na ławie
I tak powiada: "Zgarniej to, Wiesławie!
Jedź do Krakowa, a za te talary
Kup mi dwa konie i wybierz do pary.
Syn mój jedyny na wojnie zabity,
Mnie schyla niemoc i wiek nieużyty,
Nie mam z chudobą poufać się komu,
Ty prawą ręką jesteś w moim domu,
A skoro pomrę, tyś rodziny głowa.
Jeśli, daj Boże! córka się uchowa -
Ma lat dwanaście, nieskąpo urody -
Możesz jej czekać, sameś jeszcze młody".
"Tak jest, dla ciebie - Bronisława powie
Strzegę tej córki jakby oka w głowie.
A cóż droższego mieć możesz od matki?
Jedneć to moje przed grobem dostatki".
Bronika matkę objęła za szyję
I wstyd rumiany na jej piersi kryje,
Lecz pusty uśmiech zwraca na Wiesława.
A dalij smutna rzekła Bronisława:
"Miałam ja drugą, litościwy Boże!
Oko się za nią przepłakać: nie może;
Zaledwie piąty kwitnął owoc sadu,
Gdy mi zniknęła jako cień bez śladu.
Już to dwunastym liściem wiatr pomiata,
Jak myśli matki zatruwa jej strata.
Gdy Moskwa polskie dobijała plemię,
W pustkach wsie stały a odłogiem ziemie;
Okólnych lasów i wiosek pożary
Gniewu Bożego zwiastowały kary;
Z wiatrem, co strzechy i konary walił,
Do nas wróg przybył i wioskę zapalił.
Dzień to był sądu; - śród płaczu i gwaru,
Wśród ciemnej nocy, wichrów i pożaru,
Razem rolnicy ku obronie bieżą,
Razem się wojsko ciśnie za grabieżą;
W tej walce z dymem znikła nasza strzecha;
Wtedy mi córka, jedyna pociecha,
Znikła bez śladu. Przez długie ja czasy
Chodziłam za nią na wioski i lasy;
Ale jak kamień do Wisły rzucony
Zniknęła wiecznie, głuche wszystkie strony,
Co dzień do kłosów przychodzą oracze,
A ja dziecięcia nigdy nie zobaczę.
Na świat szeroki próżno rzucać oko,
Świat nie pocieszy i niebo wysoko.
Niech wola Boska będzie, Boska chwała.
Ciebiem ja za nie, synu! wychowała,
Bo gdzie sierota przyjęta pod strzechę,
Tam z niebem bliższy Bóg zsyła pociechę.
Może też moje utracone dziecię
Podobnie kędyś na szerokim świecie
Litość znalazło; żyje gdzie u matki
Pomiędzy własne policzone dziatki.
W takiej ja myśli, po ojców twych stracie,
Ciebie małego wychowałam w chacie.
Litość za litość. - Niebieska opieka
Tajnie nagradza uczynki człowieka.
A jeśli ziemia strawiła jej kości,
Swobodna dusza w krainach przyszłości
Igra wesoło przy niebieskiej matce
I łaskę nieba zwabia naszej chatce".
Tu Bronisława zalała się łzami.
Rade łzy płyną za matki myślami;
Płakała zaraz i córka przy boku,
Lecz łzy, męskiemu nieprzystojne oku,
Kryjąc Stanisław, karci smutek żony:
"Jaki los w niebie komu naznaczony,
Próżno się troskać; Bóg siedząc wysoko
Nad całym światem opatrzne ma oko,
Wszakci On ojcem na wieki i wszędzie,
Co pod Nim było, pod Nim jest i będzie;
Lepsze nad smutek ufanie pobożne.
Idź! Wiesławowi przygotuj nadrożne.
Ty wyjdź o świcie, a chroń się przygody,
Bo zawsze wiele ufa sobie młody;
Przynieś twej przyszłej podarunek z drogi!"
Wiesław obojgu kornie ścisnął nogi
I wyszedł z chaty przenikniony cały,
Że takich ojców niebiosa mu dały.

Cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:39, 11 Gru 2009    Temat postu:

II
Już wonny wieczór uśmiechał się ziemi,
Gdy wracał Wiesław z końmi kupionemi.
Z przydrożnej wioski rozlega się granie,
Słychać wesołe pląsy i śpiewanie.
Parskając konie bieżą po gościeńcu,
Widać dziewoje przy rucianym wieńcu,
Biją drużbowie w podkówki ze stali,
A gdy wędrowca mile powitali,
Tak rzekł starosta, zarządca wesela:
"Dobrze to w każdym zyskać przyjaciela!
Witajcież do nas, wy z proszowskiej ziemi!
Nie chciejcie gardzić dary ubogiemi,
Pożyjcie z nami, czym tu gospodarzy
Wdzięczna prac rola i dobry Bóg darzy.
Napatrzycie się krakowskim dziewojom,
Wymyślnym tańcom i przecudnym strojom,
Wreszcie i w tany sunąć nie zaszkodzi,
Bo choć strudzeni, widzę, żeście młodzi".
Na to Halina przystępuje młoda,
W całym weselu najpierwsza uroda,
Wstydzi się, wstydzi, jednak przed nim staje,
Ciasto z koszyka i owoc podaje:
"Obcy wędrowcze! jużci przyjąć trzeba
Naszych owoców i naszego chleba!"
A przy tym uśmiech jakowyś uroczy
Zwrócił na siebie wędrownika oczy;
I zwrócił tyle, że odtąd jedynie
Okiem i duszą został przy Halinie.
Wchodzi do izby na wesołe tany
Z kubkiem od drużbów Wiesław powitany;
Potem starosta, zarządca wesela,
W te słowa drużbom porady udziela:
"Jużci pierwszeństwo zostawcie obcemu,
Niech idzie w tany, niech też po swojemu
Skrzypkom zanuci, dziewoję wybierze;
Bo z obcym trzeba uczciwie i szczerze".
I wybrał druhnę, której wdzięk uroczy
Zwrócił na siebie wędrownika oczy;
Na przód wychodzi, przed muzyką staje,
Halina w pląsach rękę mu podaje;
Za nim się w koło młodzieńcy zebrali,
Nucą i biją w podkówki ze stali.
Wciąż mając w uszach i śpiewy, i granie,
W sercu niepokój, a myśli jedynie
Krążą niewolne przy pięknej Halinie.

Cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:36, 16 Gru 2009    Temat postu:

III
Pospieszał Wiesław i lasem, i polem,
Ale się ostać nie może przed bólem,
Bo gdy chęć jedna raz serce osiędzie,
Daremny namysł i rozsądek będzie.
Przeto co myślał, co czynić przystało,
Stanowi wyznać otwarcie i śmiało.
Oczekiwany wjechał do podwórka.
Wybiegi Stanisław i matka, i córka;
Głaszczą koniki i wiążą u płotu,
Cieszą się wszyscy z prędkiego powrotu,
Z taniości kupna i z koników radzi;
Sam je Stanisław do stajni prowadzi,
Rychłą wieczerzę rozkazuje matce.
Skoro milczący Wiesław usiadł w chatce,
Matka go z córką o zdrowie pytały;
Milcząc Bronice dał gościniec mały.
Przybył też razem i sąsiad ciekawy,
Dobry do rady, dobry do zabawy,
Jan, co za stołem niejednym już siadał,
Jak mądrze myślał, tak i prawdę gadał;
Ale się wszystkim dziwno wydawało,
Że Wiesław smutny i mówi tak mało.
Wszedł i gospodarz, do stołu zasiedli,
Skromną wieczerzę przy rozmowach jedli;
Matka zaś oka nie spuści z Wiesława,
Dziwną w nim jakąś odmianę poznawa.
"Powiedz nam - mówi - co tobie się stało,
Że smutny siedzisz i mówisz tak mało?
Milczący zawsze sam sobie zaszkodzi,
Nigdy młodemu skrytość się nie godzi".
On spuścił oczy, wstydem się zapłonił,
Stanisławowi do nóg się ukłonił
I zaczął mówić słowy takowymi:
"Prawda, że szczerze trzeba ze starszymi,
Oni porywczej młodości wybaczą
I mądrą radę zawsze podać raczą.
Czemużem w domu nie został na wieki,
Wdzięczen łask tylu i waszej opieki,
Przy waszym pługu chodziłbym spokojny,
Anibym zaznał trudnej z sercem wojny.
Lecz darmo człowiek sam o sobie radzi,
Inaczej myśli Bóg o swej czeladzi;
Prędki, bez wieści spada wyrok boski.
Na mojej drodze pośród jednej wioski
Poznałem druhnę, której wdzięk uroczy
Zabrał mi serce i zniewolił oczy;
I tyle sprawił, że odtąd jedynie
Sercem i duszą jestem przy Halinie.
Ojcowie moi już królują w niebie,
Wyście sierotę przyjęli do siebie,
Nie żałowali ni trosków, ni chleba,
Uczyli pracy i bojaźni nieba.
Dziś jedynaczkę córkę w swojej chacie
Dla mnie w zamęście i z wianem chowacie;
Jeszcze - mówicie - byłem dzieckiem małem,
Gdy ją w tych kątach sobie kołysałem.
Ni mię niewdzięczność, ani harda dusza
Odkryć przed wami tę boleść przymusza,
Ale mi rada niedościgła w niebie
Weźmie dobytek krwawo dochowany,
Gołe i głuche zostawi im ściany,
Gdzie zapomniani samotne Izy sączą,
Gdy córkę z obcym obowiązki łączą;
Przeto już dawne były myśli moje,
Bym ich przy sobie połączył oboje,
Ażeby matka kiedyś, po mej stracie,
Teściny w obcej nie służyła chacie;
Lecz myśli niczym, gdy Bóg nie dozwoli;
Przeto, Wiesławie! oddaję twej woli:
Uproszę Jana, wezwiej jego rady,
Może sam z tobą uda się na zwiady,
Może się wszystko inaczej wyświeci,
Co z wiatrem przyszło, to z wiatrem przeleci.
Lecz jeśli przyszła serce tobie święci,
Jeśli rodziny poznasz dobre chęci,
Uproś sąsiada, niechaj zacznie swaty,
Jak syn synową przywiedź mi do chaty".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:06, 27 Gru 2009    Temat postu:

IV
Idzie Jan z tęsknym Wiesławom na zwiady,
Wiesław daleko przed nim znaczy ślady,
Bo go i miłość, i młodzieńcza siła
Przez góry, doły prędzej prowadziła.
A gdy przybyli, gdzie mieszkała córka,
Taką pieśń nucą za płotem podwórka:
"Kwiatami grzęda osuta,
Kwitnie rozmaryn i ruta,
Na okienku wianek leży,
Jest tu córka dla młodzieży.
Przyjdzie młodzian z obcych błoni,
Ojcu, matce się pokłoni;
Zerwie panna swoje kwiaty,
Do teściowej pójdzie chaty.
Raz ostatni, rozmaryny!
Uwieńczycie skroń dziewczyny;
Zielona ruto na grzędzie!
Nikt cię polewać nie będzie.
Schludna chata, choć uboga,
Za rządnością pomoc Boga.
Skrzeczy sroka na jaworze
Panna stroi się w komorze.
Otwierajcież! przyszli goście!
I życzliwie w dom zaproście;
Chociaż obcym, bądźcie radzi:
Dobra nas tu chęć prowadzi".
Wyjrzała oknem od kądzieli matka,
Skrzypła zapora, otwarła się chatka,
Wszedł Jan sędziwy, Wiesław okazały
Głową wyniosłą dosięgną! powały,
Jadwiga rzekła: "Witajcie nam, goście!
Siądźcie i z Bogiem dobrą wieść przynoście!"
Z komory wyszła Halina z rumieńcem,
Skłoniła głowę przed znanym młodzieńcem,
A Jan powiedział: "Oj! widzę, że godne
I starca drogi lica tak urodne".
Kiedy Halina słyszy taką mowę,
Rumianych wdzięków przybyło połowę;
Koszyk podróżny zdejmuje z młodziana,
Bierze i laskę sędziwego Jana.
Wnet czystą ławkę do stołu przynosi,
A matka gości do spoczynku prosi;
Mówi do ucha stydliwej Halinie:
"Niech się roznieci ogień na kominie,
o bym bez ciebie przepłakała życie".
Tak się ścisnęły lejąc łzy obficie.
A Jan milczący bacznie radość chowa;
Wykraść się chciały niecierpliwe słowa,
Bo dusza pełną była ważnych myśli;
Na twarzy tylko wesele się kreśli.
Chciał mówić Wiesław, ale go Jan bacznie
Ostrzegł po cichu i tak mówić zacznie:
"Ważne mi, ważne zwiastują się rzeczy,
Jest Bóg, co ludzkie sprawy ma na pieczy.
Chwała mu wieczna! - Miła gospodyni
Niechaj z ufnością, co powiem, uczyni,
Bo z serca idzie szczera moja rada.
Uproście koni z wozem u sąsiada,
A tę życzliwość hojnie mu wróciemy,
Bo wszyscy w drogę wybrać się musiemy.
Szczęścia spólnego wybiła godzina,
Pozna Halinę Wiesława rodzina".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:00, 28 Gru 2009    Temat postu:

V
Wartko wóz toczą parskające konie,
Mijają mostki i zgórki, i błonie.
Cała rodzina siedzi zadumana.
Wesołość tylko nie opuszcza Jana,
Bo radość w sercu utajoną żywi,
Że dwie rodziny wrychle uszczęśliwi.
Przydrożne lipy długie ścielą cienie,
Gore nad lasem niebieskie sklepienie
I rzeźwą wonią tchnie wieczór pogodny.
Jest blisko drogi gościniec wygodny,
Tam każą stanąć, bo choć wioska bliska,
Jednak ją dzielą zarosłe stawiska.
Przeto, nim wokół jadący okrąży,
Pieszy ścieżkami trzykroć pierwej zdąży.
Idą wiec wszyscy ścieżkami wesoło,
A wóz pył wznosi okrążając koło.
Dziwnie Haliny twarz się uwesela,
Swawolna, więcej mówić się ośmiela.
Przebyli kładki i zaczepne krzewy;
Z błoni pastusze ozwały się śpiewy,
Które jej bardzo do serca trafiły;
Tak na weselu nucił Wiesław miły.
A Jan uważnie poglądał jej w lica,
Czy jej nie będzie znaną okolica.
Wtem uroczyście od kościelnej wieży
Dzwon na modlitwę głos po rosie szerzy;
Pobożnie wszyscy padli na kolana,
A twarz Haliny od zorzy oblana
Podobną była do twarzy anioła,
Ale tęsknocie wytrzymać nie zdoła,
Do dziwnych marzeń głos dzwonka ją skłonił
I nie zważaną łzę z oka jej zronił.
A idąc dalej na zgórku stanęli.
Już tylko wioskę jedno błonie dzieli,
Z którego krzycząc swawolne pachołki
Spędzają na most i krówki, i wołki.
Skrzypią z ról czarnych wracające pługi,
A cała wioska jako ogród długi
W kwitnących sadach niskie strzechy kryje,
Z których dym kręty ku niebu się wije.
A stary kościół z blaszanymi szczyty
Ponad wsią błyszczy lipami zakryty.
Wieża, z której dzwon o milę donosi,
Już pogrzeb piątym pokoleniom głosi.
Gdy tak na wszystkie poglądają strony,
Jan się zapytał na laskę schylony:
"Jak ci się zdaje to nasze siedlisko?
Chata Wiesława już tu bardzo blisko".
Ale Halina w jedną patrzy stronę;
Bijące łono, usta otworzone
Poznać dawały wielkie zadumienie,
Błogie się w serce cisnęło spomnienie.
Nie mogła mówić, bo w takowym stanie
Każdy jej oddech zajmowało łkanie.
Dalej przy miedzy naprzeciwko chaty
Stoi krzyż Pański pochylony z laty,
Wokoło wierzby i zielona trawka;
Tam wiejskich dzieci niedzielna zabawka.
Tu już Halina pada na kolana,
W dłonie uderza i mówi do Jana:
"Mocny mój Boże! toć moja rodzina!
Gdzie moja matka, gdzie matka jedyna?
Jeśli już w grobie, na grób jej pójść muszę,
Tu utęsknioną niech wyzionę duszę!
Tu się bawiałam, tu zbierałam kwiatki.
Ale nie widzę rodzicielskiej chatki,
Bo tu inaczej wszystko dawniej stało,
Nie tak, jak mi się w pamięci zjawiało".
Tu Jan o ziemię kij i czapkę rzucił,
Klęknął i pod krzyż łzawe oko zwrócił;
"Tu najprzód - rzecze - na kolana padaj,
Tu się nie pytaj, ale dzięki składaj,
Widzisz tę ziemię, jak jest wydeptana,
Twoja to matka, matka żałowana,
W modłach za tobą tak ją wyklęczała.
Bóg nas doświadcza, Bogu zawsze chwała!
Bóg litościwy i ciebie ratował,
I ojców twoich przy zdrowiu zachował.
Wzmogli się znowu po niszczącym boju
Z sierotą dzieląc owoce pokoju;
Chatkę i córkę stracili w potrzebie,
Dziś w nowej chacie uściskają ciebie".
Klękła Halina, Wiesław za Haliną,
A zamiast modłów łzy z oczu im płyną,
Łzy, które czystsze od rosy widzieli,
Które jak perły liczyli anieli.
A kiedy wstała, już uczuć nie kryje,
Ścisła Wiesława i Jana za szyje.
Śpieszą w podwórko, lecz ojców nie było,
Patrzy Halina, co się odmieniło.
Tak spodziewanych od pola czekali,
by Halinie wypoczynek dali.
Już też Stanisław od łąk wraca z kosą,
Idzie i żona, konicz krówkom niosą;
Naprzód z bławatem szła Bronika mała,
Gości w podwórku ojców wskazywała.
Chciał Jan, by Wiesław naprzeciw pospieszył,
Ażeby matkę szczęśliwą ucieszył.
Jak się witała rodzina złączona,
Jedno drugiemu oddając do łona,
Jakie pytania, dzięki, odpowiedzi,
Jako się zbiegli ciekawi sąsiedzi,
Jako Bronika starszą siostrę ściska,
Nie znając straty, a czując, co zyska -
Tego wam, moi mili towarzysze!
Jakobym pragnął, nigdy nie opiszę.

K O N I E C

Ps.

WIESŁAWA czytałem wiele lat temu. Byłem zachwycony tą wspaniałą poezją. Chętnie do niej wracałem. Na pamięć znałem pierwszą część. Jednak tomik wkrótce gdzieś zaginął. Próżno szukałem go w bibliotekach i na Allegro. Nie dawno ktoś z uczestników łańcuckiego Forum wkleił namiar na Internetową Bibliotekę Cyfrową i tam właśnie znalazłem poezję Kazimierza Brodzińskiego Dla tego podzieliłem się nią z Wami. Szukałem też wierszy Jana Raka w opracowaniu Józefa Bara. Niestety, nie udało się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Śro 19:44, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:43, 09 Sty 2010    Temat postu:

Słonko

Adam Asnyk


Wędrowało sobie słonko,
Uśmiechnięte, jasne, złote,
Szło nad gajem, szło nad łąką,
Napotkało w łzach sierotę -

Ten się żali: "Tak wesoło
Świecisz światu, słonko moje,
Uśmiechami sypiesz wkoło,
Gdy ja smutny we łzach stoję;

Obojętnie patrzysz na to,
Jak się ludzkie serca męczą...
I nad każdą ludzką stratą
Promienistą błyskasz tęczą."

Słonko na to; "Biedne dziecię!
I mnie smutno na niebiosach,
Gdy o waszym myślę świecie
I o ludzi ciężkich losach.

Lecz nie mogę ustać w drodze,
By nad każdą boleć raną -
Więc w złocistym blasku chodzę,
Wypełniając, co kazano.

Nie pomogą próżne żale...
Ból swój niebu trza polecić -
A samemu wciąż wytrwale
Trzeba naprzód iść... i świecić!"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:45, 17 Mar 2010    Temat postu:

Jeszcze w polu tyle śniegu,
Jeszcze strumyk lodem ścięty,
A pierwiosnek już na brzegu
Wyrósł śliczny, uśmiechnięty:

Witaj, witaj, kwiatku biały,
Główkę jasną zwróć do słonka,
Już bociany przyleciały,
W niebie słychać śpiew skowronka.

Stare wierzby nachyliły
Miękkie bazie ponad kwiatkiem:
Gdzie jest wiosna? Powiedz, miły,
Czyś nie widział jej przypadkiem?
Lecz on, widać, milczeć wolał.

O czym myślał -któż to zgadnie?
Spojrzał w niebo, spojrzał w pola,
Szepnął cicho: -Jak tu ładnie…

Władysław Broniewski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:59, 18 Sie 2010    Temat postu:

ŚLADY NA PIASKU

Sen miałem wczoraj,sen, jeden z niewielu,
jakie ma pamięć zachować zezwoli.
Plaża ogromna, dziewicza się ściele
a na niej Jezus, kroczący powoli.

Ujrzał mnie nagle. Przywołał do siebie.
Więc szliśmy brzegiem wśród ciszy i blasku.
Pogoda cudna--ni chmurki na niebie,
tylko za nami dwa ślady na piasku.

Nagle się niebo całunem zakrywa.
Jak na ekranie, widzę życie moje.
Scena po scenie szybko się rozgrywa,
przywodząc przeto radości i znoje.

My wciąż idziemy równym, wolnym krokiem,
niebiański ekran wciąż me życie toczy,
chronologiczne, każdy rok za rokiem.
To się uśmiechnę, to znów przymkne oczy.

Nagle niechcący do tyłu spojrzałem:
raz ślad się urwał, to znów był podwójny,
Lecz się Jezusa zapytać nie śmiałem.
na niebie właśnie nadszedł okres wojny.

Te przerwy w śladach spokoju nie dały!
patrzyłem w niebo obojętnym okiem,
Myśląc dlaczego ślady się zrywały?
a przecież szliśmy stale równym krokiem.

Wreszcie ciekawość wzięła mnie w okowy.
spytałem, Panie! Czemu nasze ślady
Raz są podwójne, pojedyncze znowu
bo wytłumaczyć tego nie dam rady

Synu, Pan rzeknie gdy jesteś w swym życiu
w niebezpieczeństwie, albo też udręce,
Ja czuwam stale, a czuwam w ukryciu
i w tych momentach biorę cię na ręce...

MARGARET FISHBACK POWERS


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 9:25, 04 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:37, 10 Lis 2010    Temat postu:

Julian Tuwim
Druskiennickie Drzewa
Ballada

Od Litwy szumny wiatr zawiewa
Jesienną pieśń zawodzi las
I stare Druskiennickie drzewa
Tak sobie gawędziły raz:

Gdzie Rotniczanka wody niesie
I w Niemen wpada wełną pian,
Przyjeżdża tam co rok pod jesień
Ten zadumany, starszy pan.

Ma siwą kurtkę, siwe oczy
Sumiasty wąs, krzaczaste brwi
Nad brzegiem rzeki często kroczy
I patrzy w dal i jakby śni.

To wśród tutejszych kuracjuszy
Jest ponoć jakiś ważny gość
Bo lud uchyla kapeluszy
I dobrotliwie szepce coś.

On widać w życiu wiele przeżył,
Przebolał sercem każdą myśl
I dużo walczył, dużo wierzył,
A może walczy jeszcze dziś.

Chociaż pękało serce nieraz,
A gwałtem trzeba było żyć,
Więc zamyślony chodzi teraz
I ot, co czuje, musi kryć.

Od wrogów, może od przyjaciół
Samotnie szedł do czterech ścian
I tam mu upór usta zaciął
I przeto milczy starszy pan.

Z zresztą cóż my wiemy, drzewa:
Zaścianek tutaj, głucha wieś,
Od Litwy szumny wiatr zawiewa
I śpiewa, śpiewa wieczną pieśń
.
Może w stolicy ludzie wiedzą
Więcej niż bór i wiatr i łan,
Może nam ludzie opowiedzą
Kto jest ten siwy, starszy pan?

I o czym duma, gdy tak kroczy
Wśród drzew zdziwionych wiecznie sam
I dokąd patrzą siwe oczy,
Może powiedzą ludzie nam?

Lecz widać, musi w kurtce szarej
Samotnie drogą swoją iść,
Jeśli mu baublis – dąb prastary
Co dzień pod stopy rzuca kiść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:54, 16 Mar 2011    Temat postu:

Ballada kolejowa


Namyślałem się kiedyś prawie przez noc całą
I podjąłem decyzję - dziś wiem, że zbyt śmiałą.
Chciałem być szybko w górach i pewnie z emocji
Niewłaściwie wybrałem środek lokomocji.
Spakowałem się, wziąłem i kompas, i mapę,
Po czym ruszyłem w podróż - rzecz jasna, z PKP.
Zbyt drastyczne szczegóły w balladzie pominę;
Sam sobie jestem winien, że wlazłem na minę.
Wstrząsnęło coś pociągiem i ruszył pomału,
A grupka cudzoziemców weszła do przedziału.
Przyjemnie się zrobiło, lecz już po pół mili
Wszyscy na mnie z wyrzutem niemym popatrzyli.
Dwaj Włosi najpierw zbledli, potem oniemieli
I w szczere pole oknem wyskakiwać chcieli.
A ja, patriotycznie nadrabiając miną
Twierdziłem, że PKP są jak Pendolino.
Siedzący obok Niemiec szepnął mi do ucha,
By nic nie usłyszała młodziutka dziewucha:
"Nie wiem, czy ją w całości dowiozę - dziewicę,
Tak tym wagonem trzęsie; to nie nasze ICE ".
Japonka, która u nas pięć lat studiowała,
Dość poprawną polszczyzną tak to skwitowała:
"Przepraszam pana bardzo, ale przy Shinkansen
PKP wyglądają jak prawdziwy skansen".
Brakło mi argumentów, więc usiadłem cicho
I pomyślałem sobie, że jakieś złe licho
Namówiło mnie wtedy w nocy do podróży.
Przysięgam: to się nigdy więcej nie powtórzy!

(Z internetu)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:58, 08 Lip 2012    Temat postu:

Sezon wczasowy rozpoczęty, w Husowie pewnie tego zbytnio się nie odczuwa, ale tu nad morzem już tętni wczasowe życie. Drugie tyle samochodów i luzackie życie już widoczne. Znalazłem zabawny i...... prawdziwy wiersz pt. :


KURACJUSZ

Kuracjusz jak wiecie to ta część narodu,
Która o swe zdrowie nie dbała za młodu,
I teraz próbuje przez różne wybiegi,
Poprawić swe zdrowie stosując zabiegi.

Często te zabiegi przeróżne bywają
I nie zawsze pewne, czy zdrowia dodają,
Mowa o zabiegach nie tych od lekarza,
Lecz tych, które stosować się zdarza.

Przyjmowane zawsze z wiarą w moc ich wielką,
Nieraz stosowanych ponad miarę wszelką,
Jakie to zabiegi, jak się je stosuje,
Zaraz tutaj z grubsza, sens ich odnotuję.

Na przykład: gdy chandra kogoś mocno gniecie,
To niech nie wymyśla, jak to źle na świecie,
Tylko niech zakupi flaszeczki połówkę
I tak z niej pociąga, aż zaćmi swą główkę.

Choć to sposób prosty jednak nie wypada,
By przy tym zabrakło: sąsiadki, sąsiada,
Idąc więc do sklepu, na wypadek wszelki,
Kupujcie od razu najmniej trzy butelki.

Gdy zawartość flaszek obciągać będziecie,
Warto rzec ;na zdrowie" o nie chodzi przecież,
Zależnie co komu na zdrowiu doskwiera,
Niechaj do choroby napoje dobiera.

Ażeby skuteczność po wypiciu do dna,
Bez żadnej dyskusji była niezawodna,
Na kaca weź klina, piwo na trawienie,
Wiśniówkę do smaku, koniak na krążenie.

Jeżeli zaś wszystko będzie wymieszane,
To skutki zabiegów są ogólnie znane,
Bo po co kuracja? niech mi ktoś odpowie -
Najważniejsze przecież jest kochane zdrowie?

Z neta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:09, 15 Lip 2014    Temat postu:

To wiersz internetowej znajomej, Dowcipny z humorem i na czasie


GENDER- BALLADA O DWÓCH ŻONACH

O żonach dwóch zabrzmi dzisiaj ballada- gender,
Słuchajcie uważnie, bo powtarzać nie będę!

W malutkim mieście żył spokojnie pewien Romek
Żonkę miał, syna, na przedmieściu mały domek?...
Mieszkanie w bloku?... Nie pamiętam! Ot, skleroza!
Lecz to nie ważne- Spokój ów, to tylko poza.

Bowiem nasz Roman oprócz ślubnej swej Arlety,
Miał drugą żonę! No uwikłał się niestety!
W dziwaczny związek z podstarzałym ciut Klaudiuszem.
Ot taki gender- stwierdzić fakty przecież muszę!

Spytacie się, -No i co na to ślubna żona?
A ona biedna przez Klaudiusza usidlona.
I chociaż drań przyjaciółki ma i kochanki.
Spełniają wciąż jego rozmaite zachcianki

Co więcej nie wiem już kto tu on, a kto ona?
bowiem Arleta mówi „Klaudiusz-moja żona”
A Klaudiusz- moim zdaniem podstępny pierdoła,
zagnieździł się niby na topoli jemioła.

Trwoni czas, burzy ład stadła- Gdzie moja kawka?
Życiowy wampir, gad, nienażarta pijawka!
Znacie Klaudiusza? A może ma inne imię?
Zamknijcie drzwi, niech się chwast u was nie przyjmie.

Arlecie z Romkiem powiem - Durne te gendery,
weźcie z żonami rozwód do jasnej cholery!

O żonach dwóch przebrzmiała już ballada- gender,
marniutka była, więc jej powtarzać nie będę!


ZUZA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:10, 10 Sty 2015    Temat postu:

MELODIA Z TAMTYCH LAT

Zdjęcie wzięłam do ręki,
zaszumiało mi w głowie,
słowa starej piosenki,
łzy spłynęły spod powiek.

Tego chłopca już nie ma,
ja - nie tamta dziewczyna,
obudziłam ten temat,
znów wróciły wspomnienia.

Wrócił znów z wielką siłą,
choć już dzisiaj nie płaczę,
no bo było jak było,
a czy mogło inaczej?

Przeszłość w mgłę się zamienia,
lecz pamięci nie grzebie,
by szanując wspomnienia,
mieć szacunek dla siebie.

Nasze plany w łeb wzięły,
w miłość wkradły się lęki
i jak w sny odpłynęły
z tamtych lat kawiarenki.

autor Gosia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum eHusów Strona Główna -> Gry słowne / Poezja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin