Forum eHusów Strona Główna


Wojna - oczami małego chłopca
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum eHusów Strona Główna -> Historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:39, 28 Lut 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

Ponieważ dostrzegłem zainteresowanie moimi wspomnieniami z dawnych lat, postanowiłem włączyć do nich okres lat najwcześniejszych, czyli lata wojny. W momencie zakończenia wojny, miałem zaledwie kilka lat. Podziwiam doskonałość ludzkiej natury, że w pamięci 4-5 letniego chłopca, utrwaliło się tak wiele różnych wojennych zdarzeń ,przeżyć, czasem wesołych, ciekawych, ale w ogromnej większości budzących lęk, wszak wojna to nie zabawa. Kiedy myślami wracam do tamtego okresu, jawi mi się on jak otwarty album z kolorowymi zdjęciami, bardzo wyraźny, nie zatarty upływem czasu, świeży, we wszystkich niemal szczegółach. Nie obiecuję tu dokładnej kolejności zdarzeń. Nie jest to tak bardzo ważne. Istotne jest to, że one były, miały swoje miejsce w historii Husowa i były udziałem konkretnych ludzi, zwłaszcza tych, którzy rozgrywali losy wojny, żołnierzy z odległych rejonów ówczesnego Związku Radzieckiego, których wojna rzuciła do naszego Husowa. Najczęściej źle ubranych, w waciakach, na lichym koniu który z trudem dźwigał swego pana razem z jego plecakiem przypominającym związany u góry worek, i samopowtarzalnym karabinem Simonowa, zawieszonym na kawałku porwanego rzemyka. Największy niepokój budzili ci, którzy tę wojnę wywołali, których ideologia nie pozwalała traktować nas jak normalnych ludzi. Opiszę zdarzenia których byłem świadkiem i bacznym obserwatorem, mimo młodego wieku. Czy będzie ich kilka czy kilkanaście, trudno w tej chwili powiedzieć. Mam nadzieję że będą interesujące, Głównie dla tego że są autentyczne, pisane przez życie, bez wyszukanego scenariusza upiększającego historię

Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 18:05, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iwosia
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 12:56, 02 Mar 2008    Temat postu:

słyszałam ze pomimo nedznego wyglądu ci żołnierze budzili grozę przynajmniej w niektórych mieszkańcach...........

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:27, 02 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

W .D R O D Z E

Jedno z moich wyraźnych spotkań z wojenną rzeczywistością miało miejsce jesienią 1944 roku późnym popołudniem. Padający od kilku dni deszcz sprawił, że nie utwardzona główna droga Husowa biegnąca przez środek wsi była pełna kałuż i błotnistej mazi. Byłem akurat na podwórku przed domem, ze swoim starszym rodzeństwem, gdy nie oczekiwanie dostrzegliśmy na drodze rosyjskich żołnierzy poruszających się w kierunku na dół, w liczbie około dwóch kompanii lub może nawet batalionu [3 komp.] Część z nich jechała konno, część siedziała a niektórzy leżeli na furmankach, inni szli obok wozów. Wrażenie było przygnębiające. Oklejone błotem koła wozu, ubłocone po brzuch konie, które z trudem ciągnęły swe wozy. Dokąd zmierzali w tamtym kierunku, nie jestem w stanie powiedzieć, zważywszy że husowski gościniec kończył się wówczas przy zabudowaniach Nicponiów, mieszkających na końcu wsi, tuż pod lasem. Dalej w kierunku na Rzeki biegła tylko wąska ścieżka którą można było przejechać co najwyżej rowerem. Dzisiaj mogę jedynie spekulować że oddział ten mógł wracać z potyczki z Niemcami gdzieś w okolicach Łańcuta, o czym mogli świadczyć leżący w furmankach być może ranni żołnierze, lub też został zluzowany z pierwszej linij obrony tamtych okolic. Przebycie w tych warunkach kilkanaście kilometrów bardzo trudnej drogi było wyczerpujące, zważywszy że droga od Górnicy do Albigowej wcale nie była lepsza. Pamiętam ją doskonale kiedy po skończeniu podstawówki wracałem ze szpitala z Łańcuta po operacji wyrostka, koła wozu grzęzły niemal po osi przy markowskim lasku obok kapliczki [zbudowano ją później, około 1957 r.] Z radzieckich filmów propagandowych pamiętam żołnierzy maszerujących zawsze ze śpiewem i "harmoszką". Ci szli w akompaniamencie odgłosu stąpających w błocie końskich kopyt i w niczym nie przypominali tych z uroczej piosenki: Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani że za tobą idą chłopcy malowani...
Cdn.

PS.
Masz rację Iwosiu, z tym że większą grozę budzili wśród młodych husowianek jak husowian.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 18:12, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:00, 03 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

RELACJE WOJSKO-LUDNOŚĆ CYWILNA

Interesującym zagadnieniem może być kwestia stosunku żołnierzy radzieckich czy niemieckich do mieszkańców Husowa i odwrotnie. Jeśli chodzi o tych pierwszych to przyznam że były one w Husowie a myślę że nie tylko w Husowie dość dobre. Nie wyczuwało się w nich wrogości, a raczej były w miarę życzliwe, a często również przyjazne. Nie byliśmy dla siebie wrogami. O tej życzliwości wspomnę z pewnością w dalszych swoich wypowiedziach. Oczywiście, były pojedyncze incydenty jak np. ten, kiedy nasz bliski sąsiad, nie żyjący od lat, Wojciech C. o mało nie przepłacił życiem drobnego sporu z żołnierzem radzieckim, kiedy ten poprosił go aby dał mu trochę siana dla jego konia, bo własne zaopatrzenie zawiodło. Kiedy sąsiad odmówił, ten zdenerwowany zdjął pepeszę i chciał go zastrzelić, krzycząc do niego łamaną polszczyzną: Ty sobaka, [psie] ja za ciebie krew przelewam a ty żałujesz mi garści siana dla konia. Ten nie bezpieczny incydent znam od rodziców. Oceńmy sami takie postawy. Wojenny stres, ciągle napięte do granic wytrzymałości nerwy, nie pewny los, usprawiedliwiają i takie emocjonalne reakcje, wszak wojna to nie Wersal. Od tamtego incydentu, naszego sąsiada nazywali "chytryj mużik" Co oznaczało słowo mużik tego nie wiem, podejrzewam jedynie, że, jak pamiętam, był ciemnej karnacji, mogli kojarzyć go z murzynem. Pojawienie się radzieckich żołnierzy w Husowie nie powodowało paniki, raczej obawę przed rozwinięciem walk w tym terenie co przyniosło by wielkie straty i szkody. Wiadomo że w tak licznym i różnorodnym środowisku jakim jest wojsko, naturalnym jest że znajdą się osoby bardzo różne, i nawet jeden incydent psuje opinię całości. Natomiast obawy i strach tej piękniejszej połowy mieszkańców Husowa był oczywiście uzasadniony, ale nie wynikał on z kontekstu politycznego czy ideologicznego, bo te nie miały tu żadnego znaczenia, a raczej ze świadomości że lubili sobie wypić, a wtedy ich zachowania mogły być różne. Zupełnie inne było odczucie, kiedy pojawili się żołnierze niemieccy. To budziło daleko większy niepokój, bo dla nich byliśmy narodem wrogim, i tak byliśmy przez nich traktowani. Jeśli w odniesieniu do żołnierzy radzieckich można było mówić o pojedynczych przypadkach wrogości do nas, to o żołnierzach niemieckich można mówić o nie licznych przypadkach, życzliwości, czy tolerancji.
Cdn.


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 9:51, 04 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:32, 04 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

NA .KWATERZE

Przybyli ułani pod okienko
Pukają wołają, puść panienko
O Boże a cóż to za wojacy
Otwieraj, nie bój się to....

Nadszedł czas kiedy do husowskich chałup przybyli radzieccy żołnierze na kwatery. Po starej chałupie gdzie ich gościliśmy nie pozostał już ślad. Może jedynie jakieś zdjęcie z tamtych odległych już czasów. Rozebrana została w 1964 roku, a na jej miejscu stoi obecny dom, gdzie mieszka moja starsza siostra, brat, i bratanek. Wyglądem przypominała chałupę Jana Raka. Kryta strzechą, i niemal identyczny układ pomieszczeń. Mała izba, jeszcze mniejsza kuchnia, i komórka, w której zawsze stała, jak pamiętam, beczka z kapustą, dwie skrzynki na zborze, i jakieś awaryjne miejsce do spania. Miejsca dla sześcioosobowej rodziny było nie wiele, ale trzeba było przyjąć jeszcze trzech a czasem czterech żołnierzy, a w małej stodole umieścić ich konie które zawsze się gryzły i kopały. Z pewnością były to konie ciągle uzupełniane, zarekwirowane od gospodarzy, bo wojenka nie oszczędzała nikogo, ani ludzi ani ich koni. Były w różnej kondycji, jedne chude jak szczapa, inne całkiem niezłe. Jedyny, nie duży pokój wykorzystany był maksymalnie, włącznie z podłogą, gdzie rozścielona, przykryta kocem słoma była wystarczającym miejscem do żołnierskiego nocnego wypoczynku. Ciasnota była znaczna, ale nigdy nie zauważyłem jakichkolwiek zadrażnień między gośćmi a rodzicami. Dzieliliśmy wspólną biedę i niedolę tego okresu i pomagaliśmy sobie w tej biedzie. Wspomnę jeszcze że pobyt tych samych żołnierzy na kwaterze, nie trwał długo, czasem tydzień lub dwa, i po jakimś okresie pojawiali się inni, zależnie od . rozwoju sytuacji. Chciał bym poświęcić jeszcze kilka słów stacjonującym u nas żołnierzom innej zmiany Byli w różnym wieku, ponieważ straty w ludziach uzupełniane były różnymi rocznikami. Umacniali linię obrony ,przygotowywali okopy i stanowiska strzeleckie. Domyślam się że te na skraju tarnawskiego lasu, o których już pisałem w innym poście. Kiedy wracali do naszego domu, byli zmęczeni i brudni, próbowali posilić się swoim żołnierskim prowiantem. Moja matka częstowała ich ciepłym posiłkiem, byli jej za to wdzięczni, opowiadali z jakich rejonów Związku Radzieckiego pochodzą. Szczególnie utrwalił się w mojej pamięci jeden z nich, młodszy od pozostałych, sympatyczny człowiek.Z swojego plecaka wyjął portfel a z niego zdjęcie. Pokazał mojej matce tłumacząc że to jest "żonku, żonku". Miał łzy w oczach, mówił że bardzo chciał by do niej wrócić. Siedziałem obok mamy i oglądałem trzymaną w ręku fotografię ładnej dziewczyny o długich ciemnych włosach i ładnych rysach twarzy Czy wrócił do niej, czy spotkał się jeszcze ze swoją kochaną żonką do której tak tęsknił. Dziś oceniam tę możliwość na niemalże zerową, gdyż przed nim było jeszcze półtora roku wojny.W mojej matce znalazł kogoś, komu mógł się zwierzyć pożalić. Była osobą wrażliwą na ludzką niedolę, zawsze potrafiła się pochylić nad potrzebującym, żaden żebrak, których w tym czasie było sporo, nie odszedł bez jakiegoś datku. Chciałbym tu jeszcze wspomnieć o sprawach językowych. Muszę powiedzieć że nie było z tym większych problemów. Oni starali się poznać nasz język, a my ich. Poza tym wiele słów jest bardzo zbliżonych, podobnych. Kiedy skończyła się wojna, to ja i moi rówieśnicy znali wiele rosyjskich słów, nikt nie mówił do kolegi dokąd idziesz, tylko "kuda idiosz " Przychodziło nam to niezwykle łatwo i jakby bezwiednie, poza naszą świadomością.
Cdn.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 22:38, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:07, 06 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

ŻOŁNIERSKIE SERCE W TRÓJKĄTNEJ KOPERCIE

Po pewnym czasie w naszym domu pojawili się następni trzej żołnierze. Byli w wieku około 35 lat. Była to tak zwana "starszyzna". Dwóch lejtnantów (sierżantów) a trzeci kapral. Jeden z sierżantów był wojskowym weterynarzem, leczył zranione konie. Był sympatycznym człowiekiem, ciemna cera, krótki wąsik i miły sposób bycia. Zaprzyjaźniłem się z nim, a powiem nawet więcej, lubiłem go, a on mnie chyba też. Często siedział wieczorami przy stole, wypełniał jakieś służbowe raporty, czy sprawozdania a ja lubiłem siedzieć przy nim, kiedy inni już spali. Do dziś pamiętam jego słowa "Józik, spać nada". Kiedy wieczorem mył się w misce, zdejmował z rąk zegarki, które miał pozapinane aż do łokci. Miał też kilka kieszonkowych. Odmykał koperty, sprawdzał czy chodzą, czasem mnie przekładał do ucha żebym posłuchał. Obchodził się z nimi z wielką starannością, być może niektóre były złote, i pewnie tak było, ale wówczas nie znałem się na tym. Czy dowiózł ten wojenny łup do swojego domu oddalonego o tysiące kilometrów. Dał bym wiele żeby się dowiedzieć. A może po najbliższym starciu z Niemcami któryś z jego towarzyszy stał się znowu chwilowym ich właścicielem i równie jak on cieszył się nimi ?. Drugi z sierżantów też był miłym i sympatycznym człowiekiem i też go lubiłem, dużo ze mną rozmawiał, czasem coś mi pokazywał, tłumaczył po swojemu.Zajmował się pocztą polową. J z tego właśnie okresu pamiętam te trójkątne koperty żołnierskiej korespondencji. Było ich sporo, poukładane w paczki, czasem je segregował, układał po swojemu. I jeszcze drugi szczegół utkwił mi w pamięci. Ołówki. Miał ich wiele, związane w pęczki, czarne i kolorowe. Otrzymałem od niego dwa, czerwone. Ten kolor bardzo lubiłem. Jak spotkałem jakąś gazetę z czerwonym nagłówkiem, to z przyjemnością wpatrywałem się w ten nagłówek. Zaraz po wojnie taką gazetą była "Trybuna Ludu". Nasi żołnierze wcześnie rano galopowali na swych koniach do Sieteszy. Myślę że tam mieli swoje dowództwo.Zwykle robili to na skróty, nie trzymając się drogi. Może to żołnierska ostrożność, a może pośpiech. Ich konie były zawsze ubłocone, kiedy po przymrozku ziemia rozmiękła. Wspomnę jeszcze o ich trzecim towarzyszu. W przeciwieństwie do swoich kolegów, nie był miłym człowiekiem i nigdy się z nim nie zaprzyjaźniłem. Stroniłem od niego. Urodą nie grzeszył, dość gruby, w czarnej przetłuszczonej skórzanej kurtce z paskiem. Z bratem nazywaliśmy go "cyckowaty".Jego tęga figura sprawiała wrażenie jakby miał biust. Nie nawiązał też bliższych kontaktów z moimi rodzicami. Żył własnym życiem, na uboczu.
Cdn.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Pią 10:01, 07 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Borys Tenes
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 14:44, 07 Mar 2008    Temat postu:

Chciałbym podziękować Jeżykowi za wojenne wspomnienia. Okres okupacji i tzw. wyzwolenia Husowa jest słabo poznany- rozumiem, że są tego okresu blaski i cienie- jak to w życiu.
Proponuję, aby Jeżyk wziął się za spisanie autobiografii ze szczególnym uwzględnieniem "epoki husowskiej". Sądzę, że wspomnienia Jeżyka nadawałyby się do publikacji w formie książkowej. Autorowi nie brak dobrej pamięci, talentu pisarskiego oraz autodystansu.
Przy okazji chciałbym sprostować dwie nieścisłości
1) żołnierze radzieccy nie mogli pojawić się w Husowie jesienią 1943 r., bo walczyli jeszcze na terenie Ukrainy i Białorusi. W Husowie znaleźli się pod koniec lipca 1944 r., więc z pewnością chodziło o jesień 1944 r.
2) słowo "mużik" nie oznacza "murzyna"- ha ha bynajmniej- po rosyjsku "mużik" to po prostu mężczyzna lub człowiek.
Pozdrawiam i zachęcam do dalszych wspomnień


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:40, 07 Mar 2008    Temat postu: wojna oczami małego chłopca

Dziękuję za pozytywną ocenę moich wspomnień. Nie liczyłem że będzie ona aż tak dobra, miło to słyszeć. Dziękuję również za korektę pewnych nieścisłości. Przyznam, że miałem wahania co do określenia tej daty. Określałem ją na podstawie tego, jak byłem duży w tym czasie, czy miałem trzy, cztery, czy pięć lat. A to skala mało precyzyjna, i widocznie nie doceniłem sam siebie, że byłem o rok starszy. Dobrze się składa że mam na forum osoby życzliwe, na pomoc których mogę liczyć i za tą pomoc, (myślę że nie ostatnią) dziękuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mieszkaniec
VIP
VIP



Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Husów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:26, 07 Mar 2008    Temat postu:

Jeżyku chyba widzisz, że wszyscy z zainteresowaniem czekamy na ciąg dalszy , a ty niczym w serialu Mruga

30.07.1944 zmarł od ran (granat) Józef Homenda s. Jana (ur. 1907) nr. d. 541,

dokładnie w w okolicach tego czasu żołnierze radzieccy stacjonowali w Husowie
To nie był granat tylko odłamki pocisku odłamkowo burzącego wystrzelonego w kierunku Husowa z okolic Albigowej.
Ale może nie przeszkadzajmy Jeżykowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mieszkaniec dnia Nie 22:33, 16 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:04, 09 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

D E Z E R T E R

Ucieczka żołnierza z frontu jest wyrazem desperacji, aktem rozpaczy, zważywszy, że jest świadom kary, jedynej jaką może otrzymać, najsurowszej. Jeśli wziąć pod uwagę również takie warunki jak surowa zima, nie znajomość terenu, brak środków do życia i odległy o setki albo tysiące kilometrów cel tej ucieczki, można określić to jako szaleństwo. Kiedy jednak stres jest tak duży że nie pozwala dojść do głosu rozsądkowi, takie przypadki w czasie wojny mają miejsce. Z taką właśnie sytuacją spotkałem się zimą 1944/45 roku. Była to zima śnieżna i mroźna. Husowska rzeczka,latem przypominająca strumyczek, kiedy zimą zaczyna zamarzać, na lodową pokrywę wydostaje się spiętrzona woda, która też zamarza i powstaje gruba, równa warstwa lodu. Tą okoliczność wykorzystał radziecki żołnierz. Skąd uciekł, tego nie wiedziałem. Szedł zamarzniętą rzeczką która swoim głębokim korytem dawała mu osłonę i schronienie. Kiedy był blisko naszego domu, postanowił poprosić o pomoc. Był wycieńczony i zziębnięty. Rodzice zabrali go do domu, poczęstowali czym mogli. Prosił też o jakąś wierzchnią odzież. Za tą pomoc chciał się czymś odpłacić choć nikt tego nie żądał. Mimo tego zostawił ojcu swój bagnet i plecak. Było mu to wówczas już nie potrzebne, bo jako cywil, nie mógł iść z bagnetem i wojskowym plecakiem. Po wojnie, ten pozostawiony w ramach wdzięczności sprzęt przydawał się mojemu ojcu, ponieważ wielu gospodarzy Husowa a także Tarnawki, zwykle przed świętami Bożego Narodzenia prosili go zabicie im świniaczka i przygotowanie wędlin. Wtedy w wojskowy plecak tato wkładał maszynkę do mięsa, coś tam jeszcze, i ów bagnet który nie służył już do wojennych celów. Pamiętam smak tej pysznej kaszanki jego roboty, kiełbasy z czosnkiem wędzonej w jałowcowym dymie, którą można było przechowywać jako suchą, aż do Wielkanocy. Dzisiaj te wyroby produkuje się metodą przemysłową, i nie przypominają one w żadnym stopniu tamtych. Być może w Husowie ktoś potrafi i dziś przygotować tak smaczne wędliny, bo tradycja przechodzi z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:55, 10 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

Ł Ą C Z N O Ś C I O W C Y

Pojawienie się w naszym domu kolejnych radzieckich żołnierzy nie było tym razem związane z koniecznością ich zakwaterowania, a tyko z potrzebą nawiązania łączności z dowództwem.Przyjechali późnym zimowym wieczorem, kilka słów zamienili z ojcem, i zaczęli zdejmować z koni sprzęt do nawiązania łączności. Jakieś skrzynki, anteny, kable, i wnosili do izby. Bardzo się śpieszyli. Kiedy to wszystko połączono kablami, jeden z nich zaczął nadawać meldunki. Matka przygotowała gorącą herbatę, byli zziębnięci i przemoczeni od mokrego śniegu. Mieli chyba jakieś kłopoty bo ciągle majstrowali przy radiostacji. Nie wiem czy wreszcie uporali się z kłopotami, czy też sami czekali na rozkazy bo w mieszkaniu zrobiło sie trochę spokojniej. Było już dość późno, myślę że około 23, kiedy nagle usłyszeliśmy odgłosy końskich kopyt na podwórku i do izby wpadł żołnierz z konnego zwiadu krzycząc od drzwi, German,German. Nasi łącznościowcy w wielkim pośpiechu zabrali sprzęt, załadowali na konie, i galopem odjechali.Był to moment kiedy Husów przechodził w ręce niemieckie.
Cdn.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iwosia
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 12:24, 12 Mar 2008    Temat postu:

mam pytanie czy zastanawiałes się skąd żołnierz miał kilkanaście zegarków?
dobrze że w okolicach Husowa radzieccy żołnierze byli tak przyjaźnie nastawieni
gwałty to rzeczywiście drobiazg, piszesz o tym lekko i dowcipnie
dobrze że zołnierze ci przyszli tu jako wyzwoliciele dalej na wschód bylo chyba gorzej...
ale zgadzam sie wspomnienia arcyciekawe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:56, 12 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

Droga Iwosiu. Miło mi że moje wspomnienia określiłaś jako arcyciekawe. To zachęca do dokończenia tego wątku z przed lat. Oczywiście, masz rację że w porównaniu z tym co działo sie w innych rejonach kraju to u nas (w Husowie) w czasie kiedy były tu wojska radzieckie, było w miarę spokojnie. i Bogu dzięki. Pamiętać należy że Armia Radziecka to zlepek różnych narodowości i od tego w dużej mierze zależało ich zachowanie, kultura i dyscyplina Swoim wspomnieniom nie chcę dodawać ani dramatyzmu, ani też wybielać czegokolwiek.Opisuję je tak jak wówczas jako 4-5 letni chłopiec je postrzegałem i to, jak jak oceniali tamte wydarzenia moi rodzice i starsze rodzeństwo. Dziecko, a takim byłem wówczas, jest bardzo uważnym obserwatorem tego co się wokół niego dzieje. Bynajmniej nie występuję tu w roli historyka i pewne wydarzenia jest mi trudno umiejscowić w czasie, wszak wówczas nie robiłem notatek, bo nie umiałem jeszcze pisać, jedynie dzisiaj staram się je jakoś uszeregować. Jednak to nie koniec tej opowieści. Ponieważ mam już kolejne notatki, zapraszam do przeczytania następnego odcinka. Nie jest on już taki sielankowy. Były chwile przerażenia, lęku przed tym najgorszym. A co do Twojego pytania odnośnie zegarków, to już wówczas miałem świadomość że ten radziecki żołnierz a mój wojenny przyjaciel nie kupił ich w sklepie. Gdzie, jak nie na wojnie można wiele zyskać lub wszystko stracić. Najbardziej prawdopodobne jest, że pochodziły od osób poległych, tak wojskowych jak i cywilnych, ale też każda inna wersja jest prawdopodobna, np. kradzież. Pozdrawiam i zapraszam do następnych odcinków.

Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Nie 0:40, 22 Lut 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeżyk
VIP
VIP



Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:47, 16 Mar 2008    Temat postu: Wojna - oczami małego chłopca

L Ę K .I .N I E P E W N O Ś Ć

Okres kiedy wojska niemieckie zajmowały południowo-wschodnie tereny Polski, zaznaczył się w Husowie widocznym lękiem przed nie przewidywalnym rozwojem wydarzeń. Pojawiły się już wtedy groźne symptomy działań wojennych. Któregoś dnia, moje starsze rodzeństwo, Janek i Emilia, bawili się nie opodal domu, w pobliskim starym ogrodzie, być może w chowanego, popularnej wówczas zabawie, gdy lecący na małej wysokości niemiecki samolot, ostrzelał ich z karabinu maszynowego. Na szczęście strzelec pokładowy samolotu nie należał do strzelców wyborowych, i seria z karabinu chybiła celu, dzięki temu uszli z życiem, a ja mam dziś do kogo przyjeżdżać w odwiedziny. Z pewnością na partyzantów nie wyglądali, bo mieli zaledwie po 12-15 lat, ale było to w ich zwyczaju że strzelali do wszystkiego co się rusza. Inny podobny przykład z dalszego sąsiedztwa, kiedy na ręcznym wózku przewożono dzieżę z ciastem na chleb do upieczenia w piecu sąsiadów, również niemiecki strzelec wymierzył w nich serię z karabinu. I tym razem na szczęście nie celnie. Pewnych zdarzeń nie jestem w stanie umiejscowić w czasie, dla tego nie chcę posługiwać się ścisłymi datami, niemniej wydaje mi się że było to pod koniec wojny 45 roku, było ciepło bo chodziłem pamiętam w krótkich spodenkach. Przyjechała do nas rodzina (dość liczna) która mieszkała wówczas na Kresach Wschodnich w Sokalu. Byli zrozpaczeni i zdezorientowani. Nie wiedzieli co z sobą począć. Uciekli z tamtych wschodnich wówczas terenów Polski, ratując skarb najcenniejszy- życie. Mieli z sobą tylko na prędce spakowane tobołki, cały ich majątek, który w pośpiech zdołali zabrać. Naradzali się z rodzicami co dalej robić. Nie byli u nas długo. Jak potoczyło się ich dalsze życie, trudno mi dziś powiedzieć. Jest to tylko malutki fragmencik,obrazujący wojenne losy tysięcy Polskich rodzin, których wojna potraktowała w sposób okrutny.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Wto 22:46, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iwosia
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 12:15, 19 Mar 2008    Temat postu:

a pamietasz może Żydów??
byli przecież przed wojną w Husowie......
jak to wyglądało w Husowie
bardzo malo o nich wiadomo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum eHusów Strona Główna -> Historia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin